Morska fala przywlokła ją na brzeg niczym Wenus.
Długie jasne włosy oplotły całe jej ciałko.
Gdy otworzyła oczy zobaczyłem z nich gwizdy
Jednak czas mijał a moja miła nie przemówiła.
Od lat nie wypowiedziała ani słowa.
Uspokajała mnie w burzowe noce śpiewem.
Lecz jej języka nie zrozumiałem.
Moja mała luba nie czyniła uczuć.
Nie płakała nie śmiała się za czasu.
Tylko podczas śpiewu łzy szkliły jej gwieździste
oczy.
A usta unosiły się do góry w najpiękniejszym
uśmiechu.
Pewnego dnia najeźdźcy przyjechali.
Ograbili całą wioskę mą lubą chcieli zabrać.
Acz wstąpiłem im na drogę mieczem wymachując.
Wtedy po raz pierwszy łzy jej zobaczyłem.
W chwili nieuwagi mojej w ciało me szpikulec wbili.
Własną flaga do ziemi przyszpilili.
A łzy się lały wraz z potokiem krwi.
Widzieć przestałem ,lecz wciąż słyszałem jej
pieśń.
Śpiewała to co znałem od zawsze .
Jej spokojną
pieśń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz