I wtedy dziecko
pokazało mi pudełeczko. Przeźroczyste kwadratowe a w nim coś
zamknięte. Odchyliło tłuste paluszki by pokazać ,ze w środku
pudełka był motylek. Nie chciało go wypuścić. Z dumą patrzyło na
swój skarb potrząsając dłonią i przyglądając się jak owad
powoli umiera. Gdy ostatni raz machnął skrzydłami zwinął je ,a
na twarzyczce dziecka rozkwitło nowe uczucie.
Zachwyt.
Już wtedy świadomość
powiedziała mi kim było .
To dziecko było mną.
…
Ciemno,duszno
,ciasno...Gdzie ja jestem?
Co się stało. Co tu
robię. Dlaczego nie mogę wstać ?
Podnoszę ręce ,ale
ściana mi w tym przeszkadza. Zginam je więc i napieram na nia z
całej siły.
Osunęła się lekko.
A spomiędzy niej wypełzły
larwy i wsypała się ziemia.
Wiem już gdzie jestem.
To była moja trumna.
Nagle wszystko się
rozleciało.
Przede mną ono stało.
Dziecko które mną z
przeszłości ochrzczono.
Potrząsnęło
przeźroczystym pudełeczkiem.
A mnie zabrakło tchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz