Magicznego lasu przemierzam ścieżki.
Stąpam ostrożnie by mi igły nie weszły w nogi. Delikatny powiew
wiatru muska mą radosną twarz. Tym spacerkiem się wybieram
,głęboko ,w ciemny las. Nie straszny mi wilk czy zimno kłujce. Nie
boje się ciemności czy potworów rogatych . Bo ja sam jestem zmorą.
Bo ja sam duszą nieczystą. Żal mi nas wszystkich ,smutnych i
samotnych. Bo nikt się nie uśmiechnie każdy od nas ucieknie. A my
tylko chcemy się bawić, radośnie w kołeczku śpiewając. O tym
kto pierwszy ucierpi. Kto pierwszy bez głowy zostanie. I idę tak
radosnym krokiem. A od ściany lasu mój śmiech odbija się gromem.
Wesoło śpiewam czy nucę o swoim pierwszym morderstwie i o
ofierze,co cierpiała przeze mnie katusze. I choć samotny jestem
,nie jest mi wcale smutno ,bo wiem że w chatce tu w lesie oddam Cię
znajomej kostusze.* i choć na boso chodzę ,stopy mnie nie bolą
.Spalone są całkowicie. Uciekając za młody przez złymi czarami
,po ogniu stąpałem co się kwasem zarży. I tak znieczulony sunę
po ziemi porośniętej mchem. By poczuć zaraz na kolanach własną
już nieświeżą krew. I leże tak chwile wśród mrówek ,trzęsąc
się z zimna i śmiejąc się,widzę swój pochówek. Tu ma mogiła
,na własne oczy widzę. Że mój nagrobek wbity ,w suchą trawę i
słyszę. Jak mnie śmierć wita, mówcą uprzejmym charkotem.
„Oto twoja kara mały podły kmiocie.
Przez resztę wieczności błąkać się tu będziesz, i nawiedzać
dusze ,boś ty złym był człekiem ,złe po śmierci będziesz nosił
życie.”
I tak znów się przy ścieżce
spotykamy . Zanim Cię ubije opowiem Co historyjkę .O samotnym
stworze co za grzechy ciepła poznać nie może .I samotnym śmiechem
niebo będzie witać w kolorze. Tym samotnym stworem właśnie Siebie
ogłoszę ,a ty nie zapłaczesz za mnie ,zaś za swą głupotę .Po
coś dziewczyno szła w ten las , gdy mogłaś wieść bezpieczne
życie cały ten zatęchły czas. I wtedy z goryczą wbije Ci nóż w
głowę, rozkoszując się twym krzykiem,złamię prawą nogę. Ty
uciekać już nie możesz ja już z Tobą płacze. „Sam nie jestem
,jesteś ze mną ,nie opuszczaj mnie więc proszę” Lecz na nic me
skomlenia czy błagania .Nikt nie ujrzy twojego konania. Ty już
martwa , ja znów sam. Ty już w niebie ,ja twarzą zaryłem o
ziemię. I tak czekać mi zostało .Na kolejną ofiarę ,na kolejną
owcę. Bo to ja ,ja wilk z lasu. Czekam na Ciebie ma droga ofiaro ,z
Tobą będzie mi się miło konało. I kolejne kółko robię wśród
wieczności. Czasem nie żądze tyś mnie tak urządził ,ty
wszechmocny Boże za coś mnie tak pokarał .
Ah no tak. Za to żem z krwią na
rękach po mieście cukierki rozdawał.
* -kostucha „śmierć” postać
kościotrupa-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz