niedziela, 29 grudnia 2013

Sama

Czy jesteś smutna mała dziewczynko?Pytali mnie wszyscy mali .Tak tylko grzecznie kiwałam główką.
Jestem po prostu samotna prze pana.
I nie ważne ile ludzi mnie mijało .
Ilu ludzi mnie kochało
Nie samotna jednak sama.
Wśród innych ciągle sama stałam.
Sama byłam. Sama łkałam.
Wciąż do innych uśmiechałam.
Chcąc zachęcić ich do siebie,odpędzałam będąc w niebie.
I choć głowa mi skakała.
Powieka ciągle lekko drgała
I choć palce wciąż ruszały.
Moje oczy ciągłe łkały.
Gardło mocniej zaciśnięte.
Raczki przy torsie przypięte.
Kiwam się teraz na boki.
Słysząc ciągle głuche kroki
Nikt nie myśli o dziewczynce co oddaje wszystkie soki,
Jak nie zły to mocz i krew.
Taki jej rozpaczy ziew.
Łkała że jest ciągle sama
sama sama sama sama
I choć tego nie chciała.
Wszystkich na okrągło kochała
Jedna ją prawdziwie pokochała.
Ta krzyczała sama.  Sama.
Kłamstwa dziecko nie znosiło.
Rozpaczało.W nocy wyło.
I wśród bieli stoi mała
Ta dziewczynka.
Co jest.
Sama.

96 wpis~Kuro Neko się kłania :3

piątek, 27 grudnia 2013

Kolekcjoner

Jestem typem zbieracza ,na swoich półeczkach chce więcej i więcej zdobyczy.

Moje kochane laleczki.
Porcelanowe bialutkie kukiełeczki.
Z pustymi oczami
Pełnymi ustami
I pięknymi lokami.
Coraz was więcej i więcej
Aż w końcu mi lalek do kupna zabraknie
Więc na rzeź w nocy się wybrałem
Upolowałem zdobyczy kilka
Rozharatałem, wyprułem i zszyłem
By potem starannie w me suknie ubrać
I na półeczkę kolekcjonera ustawić
Najcenniejsze zdobycze
Przegniłe już prawie
Razem ze mną w trumnie
Będą leżały poszatkowane

Wciąż i wciąż patrzyłem na nimi obłędnym wzrokiem uśmiechem kusząc co jakiś czas wypowiadając coś do niej.

Kiedyś mi odpowiedziała. A jej odpowiedz mnie zaszokowała:

Czemu się do mnie uśmiechasz ?
Jestem tylko rzeczą która musi grać.
Nie mam serca czy duszy
Nie mam uczuć czy rozumu.
Czemu więc wciąż sprawiasz ,że cieplej robi mi się na sercu?

Uśmiechnąłem się wiele cieplej.

By móc Cię skruszyć gdy mnie zabraknie

Oto ja wilk z lasu

Magicznego lasu przemierzam ścieżki. Stąpam ostrożnie by mi igły nie weszły w nogi. Delikatny powiew wiatru muska mą radosną twarz. Tym spacerkiem się wybieram ,głęboko ,w ciemny las. Nie straszny mi wilk czy zimno kłujce. Nie boje się ciemności czy potworów rogatych . Bo ja sam jestem zmorą. Bo ja sam duszą nieczystą. Żal mi nas wszystkich ,smutnych i samotnych. Bo nikt się nie uśmiechnie każdy od nas ucieknie. A my tylko chcemy się bawić, radośnie w kołeczku śpiewając. O tym kto pierwszy ucierpi. Kto pierwszy bez głowy zostanie. I idę tak radosnym krokiem. A od ściany lasu mój śmiech odbija się gromem. Wesoło śpiewam czy nucę o swoim pierwszym morderstwie i o ofierze,co cierpiała przeze mnie katusze. I choć samotny jestem ,nie jest mi wcale smutno ,bo wiem że w chatce tu w lesie oddam Cię znajomej kostusze.* i choć na boso chodzę ,stopy mnie nie bolą .Spalone są całkowicie. Uciekając za młody przez złymi czarami ,po ogniu stąpałem co się kwasem zarży. I tak znieczulony sunę po ziemi porośniętej mchem. By poczuć zaraz na kolanach własną już nieświeżą krew. I leże tak chwile wśród mrówek ,trzęsąc się z zimna i śmiejąc się,widzę swój pochówek. Tu ma mogiła ,na własne oczy widzę. Że mój nagrobek wbity ,w suchą trawę i słyszę. Jak mnie śmierć wita, mówcą uprzejmym charkotem.
„Oto twoja kara mały podły kmiocie. Przez resztę wieczności błąkać się tu będziesz, i nawiedzać dusze ,boś ty złym był człekiem ,złe po śmierci będziesz nosił życie.”
I tak znów się przy ścieżce spotykamy . Zanim Cię ubije opowiem Co historyjkę .O samotnym stworze co za grzechy ciepła poznać nie może .I samotnym śmiechem niebo będzie witać w kolorze. Tym samotnym stworem właśnie Siebie ogłoszę ,a ty nie zapłaczesz za mnie ,zaś za swą głupotę .Po coś dziewczyno szła w ten las , gdy mogłaś wieść bezpieczne życie cały ten zatęchły czas. I wtedy z goryczą wbije Ci nóż w głowę, rozkoszując się twym krzykiem,złamię prawą nogę. Ty uciekać już nie możesz ja już z Tobą płacze. „Sam nie jestem ,jesteś ze mną ,nie opuszczaj mnie więc proszę” Lecz na nic me skomlenia czy błagania .Nikt nie ujrzy twojego konania. Ty już martwa , ja znów sam. Ty już w niebie ,ja twarzą zaryłem o ziemię. I tak czekać mi zostało .Na kolejną ofiarę ,na kolejną owcę. Bo to ja ,ja wilk z lasu. Czekam na Ciebie ma droga ofiaro ,z Tobą będzie mi się miło konało. I kolejne kółko robię wśród wieczności. Czasem nie żądze tyś mnie tak urządził ,ty wszechmocny Boże za coś mnie tak pokarał .
Ah no tak. Za to żem z krwią na rękach po mieście cukierki rozdawał.

* -kostucha „śmierć” postać kościotrupa-


czwartek, 12 grudnia 2013

Lalka

Od zawsze interesowało mnie pojęcie piękna.
Rzeczy idealne,piękne,delikatne.
To coś przeze mnie pożądanego.
I tak zacząłem je kolekcjonować
Zaczęło się od lalek .
Zwykłych lalek barie.
Takich dla małych dziewczynek
Z pełnymi ustami i kształtnym, bardziej lub mniej ,ciałem.
Potem Porcelanowe .
Żywsze lalki.
Aż w końcu.
Zacząłem kolekcjonować ludzi.
A ona.
Była moim skarbem
Zawiązałem na jej talii aksamitny pas ,
Jasny turkus -pod kolor jej oczu.
Błękitka sukieneczka na szczuplutkiej dziewczynce.
Na długich ,zgrabnych nogach podkolanówki.
Na ramionach długi szal ,a włosy rozwiane przez wiatr na nim.
Dookoła szklanych oczu woalka kruczych rzęs.
Skóra biała.
Policzki i nos zaróżowione.
Usta purpurowe.
To moja idealna lalka.
Żywa dziewczyna wśród reszty martwych.
Patrzy na mnie z żalem .
Bez uśmiechu.
Bez życia.


wtorek, 10 grudnia 2013

Jest źle.

Jest mi tak źle.
Moje gardło krzyczy.
Jest mi tak źle.
Moje oczy łzawią
Jest mi tak źle.
Moja dusza krwawi

Jest mi tak źle
Chociaż żyje dobrze

Jest mi tak nie dobrze.
Chociaż mam co jeść
Jest mi tak nie dobrze
Chociaż mam rodzinę.
Jest mi tak nie dobrze
Chociaż mam znajomych
Jest mi tak nie dobrze
Chociaż mam talenty

Jest mi tak niedobrze
Bo czuje się samotnym.












Brudna.


Dziwka .
Szmata.
Głupia.
Kurwa.
Wyzwiska leją się litrami.
Jak krew z nadgarstków łzami.
Nikt nie lubi tej co śmierdzi.
Nikt nic nie wie ,gdzie kto siedzi.
Trzecią osobą z tyłu klasy.
Siedzi szmata zwana Asu.

Ta co puste oczy posiada.
Usta brudne ,zawsze białe.
Wszystko to ma popękane.
Jak laleczka z porcelany.

Oczy szklane.
Usta sine.
A na szyi.
Sznur zawiśnie.
I za lampę.
I na krzesło
I zawisło tutaj dziecko.

Nikt mu nie chciał dać pomocy.
Nie odezwał się dziś w nocy.
Nie uśmiechnął.
I nie gwałcił.

I ta laleczka wesoło wisi nad podłogą.
Nóżką stuka w krzesło nogą.
A z jej zmiażdżonego łona.
Krew się leje przy porodzie.
Dziecko krzyczy
Jedno.
Drugie.
Ona wisi.
Ono leży.
Oni krzyczą.
Ja się śmieje.


Powtarzając tylko.

Brudna.

Brudna.


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Biała


Choć zawsze Cię wielbiłam.

Z ukrycia obserwowałam.

Pragnęłam Ciebie dotknąć.



A tyś była czysta.



Ale teraz.

Twoja biała skóra brudna.

Delikatne ciało zniszczone.

Podrapane .

Poobijane.

Pogryzione.

Rozcięta zostałaś.

Na mym stole leżysz.

W szkarłacie skąpana.



Oczy niegdyś czyste.

Niczym śniętej ryby patrzą na mnie pusto.

Usta popękane i wysuszone .

Wciąż rozwarte w bezdźwięcznym krzyku.

Jasne włosy rozsypane wokół głowy.

Niczym u Anioła aureola.



A ty.



Już nie biała.

Bo w czerwieni wnętrzności skąpana.

Ze stołu do pełnej wanny trafiłaś.

I z przeźroczystej woda czerwona się stała.

Twój makijaż rozmazany.

Twoje włosy poplątane.

Teraz jesteś idealna.

Moja.

Tylko moja.

I nikomu Cie nie oddam.

Ani bogu.

Ani czyśćcu.

Na dno piekła ze mną pójdziesz.



I tak weszłam do wody krwistej.

Na twych ustach ostatni pocałunek.

Na twych ramionach ostatni uścisk.

Na mej szyi twoja dłoń.

I ostatni mój dech.



Już zawsze będziemy razem.


Kłamstwo




I znów zaczynam kłamać .

Jest to nawyk ,którego się nie potrafię oduczyć.

Nawet nie chce.

Już nawet nie przejmuję się tym ,że Cię zranię.

Dopóki ty kłamiesz i ranisz ,mogę znieść wszystko.

A dla twego uśmiechu zrobię wszystko.

Dlatego będę kłamać.

By zobaczyć twą szczerą złość

Nie chce już tego fałszywego uśmiechu.

Niech on przepadnie.

A ty razem z nim

Zniknijcie z mojego życia na dobre.

Niech zastąpi was pustka i śmierć.

Teraz zagłębiam się w kłamstwie.

I jest mi lepiej niż wtedy gdy prawdę mówić muszę.

Więc zniknijcie

I dajcie mi żyć.