poniedziałek, 28 stycznia 2013

"Krótki poemat o przyjaźni"


"Krótki poemat o przyjaźni"


Ohhh taaak,nie cierpię Cię. Normalnie nie mogę z tobą usiedzieć w jednym pomieszczeniu. Z chęcią zobaczę jak cierpisz. Jak zdychasz w agonii. Kiedy przejadę brudnym nożem po twoim brzuchu ,rozcinając go na pół. Aż ukarze twe wnętrzności. Zacznę powoli zlizywać szkarłatna krew z mych palców i noża po czym splunę ja na twa twarz. Gdy powoli będę wycinał twoje organy,po kolei. Śledzone,jelita,nerki wątrobę. Jak połamie ci żebra które przebije płuca. I włożę rękę omijając je by zacisnąć swe szpony na tym małym kołaczącym dobrym serduszku. By wyrwać je i zgnieść niczym zwykły zgniły owoc. Złoże na twych bladych ustach ostatni pocałunek i wepchnę ci je w gardło byś poczuł.
"Czym jest prawdziwa miłość"

Po co komu normalność?

Kiedy przechodzę ulica,ludzie myślą:
Jakiś dziwak.
Ale to nie moja wina ze w słuchawkach słychać moja ulubioną melodie
A ja się do niej gibam ,.
Chciałbym rysować normalne obrazy
Ale jedyne co rodzi mów ołówek to czarne dziadostwo.
Huh,to nie moja wina'
przecież ołówek jest szary
Ojej jak ja chce być normalny
by nie tańczyć w deszczu...
A JEDNAK NIE!
Przecież.
Zabawa w deszczu
Brudzenie się farbami
Fałszowanie na cały głos
I gibanie się na ulicy
To moje wesołe zwariowane Ja .
Zaakceptuj to.

"Czy wiesz?

Czy wiesz jak to jest byc gwałcona przez potwora?
Gdy wchodzi głeboko do twojego łona.
Gdy rozdiera cie od środka
Poczynając noworodka.
Jego ryk rozdziera ci głowę
byś dostała za to nagrodę.
Już to rozchodzi cię całą,
lecz nie okryje cie przez to chwałą.
...

Twoja niekąńcząca sie historia cz.2

Spoglądadz w dół i widzisz że własnie kapiesz sie we własnej posoce i krwi.Zrywasz sie z miejsca lecz po chwili znów padasz na ziemie,podnosisz głowe i widzisz nad soba dziewczynke.Cicho łakająca?Nieee,wręcz dławiąca sie śmiechem.Patrzy na ciebie z udawanym politowaniem,spojrzeniem pełnym nieszczerego żalu.
Z usmiechem na ustach podnosi reke w której trzyma przedniot ,którego wcześniej nie zauwarzyłes.Owym przedmiotem był duzy nóż.Tasak.Ociekał czymś,jakąs mazią.Jej dłoń wędruje coraz wyżej,by zamachnąć sie z całej siły.
Zamykasz oczy,serce bije ci jak oszalałe..Czujesz jak chłodny metal rozcina ci skóre,tłuszcz,mięso i ścięgna,dociera do kości.Czujesz niewyobrażalny ból.Potem nie czujesz juz nic.Nie zyjesz.

...
Ale nie myśl że to koniec ,O nieeee  Ha!chciałoby sie!.Juz nie uciekniesz,doczekasz sie o wiele wiekszych okropieńst niz smierć,która bedzie sie wydawała ratunkiem z kazdej opowieści.Ale...Czy napewno chcesz zaryzykowac?

Twoja niekąńczaca sie historia.

 Twoja niekąńcząca się historia jest tak poplatana jak sznurek,niewiadomo gdzie jest koniec a gdzie początek i czy wogóle jest.
...
Z tego co wiem to zaczyna sie od śmiechu .I z tego co wiem nie poprzestanie na smierci.Jesli poczęstujesz sie nia moze sie to dla ciebie źle skączyć.Cierpienie nastanie równierz po smierci.Bo w końcu kto mówił że po smierci nie ma cierpienia?Bóg?Prosze cie,nie rozśmieszaj mnie.
...
Tak więc .Do dzieła!
Przytulna chatka,ciche cyknie zegara,trzaskające drewno w kominku.Ciche skrobotanie w szybe.Ciche walenia serca.Ciche?W twoich uszach obija sie ono tak wyraźnie i  nieznośnie ,aż masz ochote je wyrwać.Przez okno widac ciemny las,a w nim zauwarzasz czerwoną smuge,przyglądasz sie uwarznie i widzisz czerwona pelerynke na małej dziewczynce.Którz to o tej porze wychodzi?Jeszcze w taką zimnice?
Wychodzisz by to sprawdzić.Nawet w mroku mozna dostrzec wszechogarniający ciebie śnieg.Po chwili słyszysz smiech.I znów cisze.No nie dokońca,bo przecierz słyszysz równierz twój nierówny oddech iszumienie drzew.Zaczeło padać ale nie zwykła woda a zmrozoną.Białym puchem.Śniegiem.
Chcesz juz zawrucic gdy dostrzegasz przed sobą postać małej dziewczynki w czerwonej pelerynce.Podchodzisz do niej powoli.Bardzo powoli.Chrzest pękanych gałęzi jest nie do zniesienia.Tak głośny.Znów słyszysz jej smiech.Pszeszywający twe ciało.Śmiech szalneńca.Jestes coraz bliżej.Juz dostrzegasz jej twarz,wykrzywiona w niedokońca wesołym uśmiechu.Wciąż stoi a ty wciąż idziesz.Jestes od niej na wyciągnięcie ręki.Nagle twoje kroki słabna.Twój oddech słabnie.Padasz kolanami na ziemie.Nic nie słyszysz nic nie czujesz.Znów słyszysz spiew.Dzziewczynki.A może nie spiew,tylko nucenie,jakby chciała spiewac tylko nie znała słów.Łapiesz sie za uszy.Ciągniesz za włosy.Starasz sie nie wyrwać.Udaje ci sie.Trzymasz w dłoniach pokazne kłębki poplatanych włosów.Czujesz ciepłą ciecz,spływająca z koncików oczu,z nosa ,ust i uszu.Ścierasz je dłonia i spoglądasz na nia.Co widzisz?Krew.

piątek, 25 stycznia 2013

"Kocie oczy"


„Kocie oczy”

Kocie oczy.

Widzą więcej.

Niż możesz to sobie wyobrazić.

Wyrażają więcej emocji niż dostrzegamy.

Przenikają nasze dusze.

I chowają się w nich.

Koty są wysłannikami szatana.

Nienawidzą cię.

Ale ty,nie zawsze o tym wiesz.

Bawisz.

Pieścisz.

Karmisz.

Kochasz.

A on cię zabija.

Kocie oczy widza wszystko.

Twój lęk.

Twój smutek.

Twoje cierpienie.

I gdy rozbrzmię twój krzyk.

Zaśmieją się nieludzkim głosem.

I przemówią:

Moje oczy widzą wszystko.

środa, 23 stycznia 2013

"Efekt Placebo"


„Efekt Placebo”

Ale gdy nadejdzie ten czas,nie powiem ci nawet

Żegnaj.

Bo.

Czy zasłużyłeś na to?

Czy zrobiłeś cokolwiek?

Zatroszczyłeś?

Pamiętałeś?

Kochałeś?

Ale nie będę cię winić.

W końcu jesteś człowiekiem.

A oni już tacy są.

Albo dobrzy,

Lecz naiwni

Albo źli

ale sprytni.

A ty?

Jesteś zły?

Czy dobry?

Ja raczej należę do pośredniej grupy.

Daje się wykorzystywać

Ale aniołkiem tez nie jestem.

Chce zginąć.

Ale czy komukolwiek na tym zależy?

Hah,oczywiście że nie.

Dlatego żyje.

Pełnią życia.

Co dzień się uśmiechając.

Bo nawet sztuczny uśmiech

Kiedyś...

Zmieni się w prawdziwy.

Przynajmniej tak sobie wmawiam

To się nazywa

Efekt placebo.

Wierze,

nawet jeśli

Niekoniecznie to prawda.

Zabawne prawda.

O widzisz?

Właśnie się śmieje.

Pisząc stek tych bzdur

Uśmiecham się.

Do siebie

Do swojej głupoty

Do monitora

I do klawiatury

poniedziałek, 21 stycznia 2013

"Tykanie zegara"


„Tykanie zegara”

Pustka.

Ciemność.

Ale cóż to?

To ciche i miarowe...

Tykanie zegara.

Tik-tak.

Tik-tak.

Niczym wołanie.

Wołanie o pomoc.

Nie czujesz?

Tej pustki ,

przepełniającej stary zegar?

Zatarte już cyfry na jego tarczy.

Świadczyły że właśnie wybiła północ.

Zegar zabił w dzwon.

Ding-dong.

Ding-dong.

Otwórz oczy.

Otwórz umysł.

Usłysz wołanie o pomoc.

Twoje kojące dłonie.

Wystarczy przetrzeć.

By odgonić zły czar.

Ten zegar nie jest zwykły,

Stary,

Zapomniany,

Opuszczony.

Tylko te dłonie,

Twoje dłonie.

Pamiętaj

Nie zapomnij.

Bo gdy zapomnisz.

Zegar przepadnie.

A w zegarze ,

znajduje się dusza.

Kochanka,

dziecka,

człowieka.

Nie widzisz?

Nie czujesz?

Otwórz oczy.

Otwórz umysł.

niedziela, 20 stycznia 2013

"Śmierć czy życie"




Śmierć czy życie”

Czym jest Śmierć?

Otóż to pytanie proste.

Śmierć jest końcem.

A koniec początkiem.

Więc czym są narodziny,

jeśli śmierć,

Jest dopiero początkiem?

Otóż narodziny są końcem.

Czego?

Poprzedniego życia.

Zapomnisz o nim.

Ale wiesz.

Że kiedyś było.

Uświadom to sobie.

Śmierć jest początkiem.

Początkiem życia.

Nowego życia.

A życie?

Życie jest końcem.

Końcem śmierci.
Śmierć czy życie?

Co więc wybierzesz.
Skoro jedno jest początkiem.
A drugie końcem...

"Miłość"

Miłość moimi oczyma .Umm ..No nie wiem.

"Miłość."

Czym jest miłość?

Zapewne jest ciepłem.

Ciepłem drugiej osoby.

Jej ciała.

Jej oddechu.

Jej uśmiechu.

Jest zapewne również cierpieniem.

Cierpieniem po stracie.

Cierpieniem gdy znów się boisz.

Boisz się że znów poczujesz samotność.

Ten strach zmusza cię to czegoś..

Czego nigdy byś nie zrobił.

Czym jest to dla ciebie?

Tego nie wiem.

I się nie dowiem.

Ale wiem co może zranić...

Tylko pytanie.

Czy to jest miłość?

Czy to jednak kłamstwo?

A co zrobić. Jeśli kłamstwo?

Jak sobie poradzić?

Jak uwolnić od bólu?

Co zrobić by zapomnieć?

Co zrobić by znów być szczęśliwym?




"Z powrotem"


Z powrotem „

A z powrotem,
Wszystko.

wszystko.

zniknie.

radośnie.

w dal.

daleko.

lecz wróci.

wróci z powrotem,

do mnie.

do ciebie.

znów ją zobaczysz,

znów go uściśniesz,

znów się uśmiechnie,

i nie będziesz samotny,

nigdy nie będziesz się bał.

Zstaniesz już ta,

tam na górze,

lub na dole.

To od ciebie zależy.

i od ciebie zależy kogo tam spotkasz.

Aishiteru ...USOO!!

kochanie jest kłamstwem.

a śmierć jest prawda.

spotkanie marzeniem.

a rozstanie rzeczywistością.

módl się.

błagaj.

kochaj.

płacz.

cierp .

ZDYCHAJ!

bo komu zależy?

Jemu?

Jej?

Tobie?

Mamie?

Tacie?

Ha.

ha.

ha.

ha.

Nie żartuj sobie!

"Smotny pędzel"





Nie wyciągam pędzla,

wole brudzić palce.

To Zabawne. Czyż nie?

rozmazuje pastele ,

na białej jak śnieg już pogniecionej kartce

i śmieje się

robiąc na niej różnokolorowe smugi,

moje brudne już ręce,

brudzą wszystko co popadnie,

Oh jakież to zabawne,

śmieje się,

a ze mną świat,

smugi na kartce wyrażają me uczucia,

Czarne-jak pustka.

Czerwone-niczym wino,oznacza miłość.

Róż-czym jest moja róż?Jest uśmiechem.

Złoto-jest ciepłem.

Fiolet?-kwiatem.

Brąz?-drzewem.

Zieleń?-trawą.

Biel?

Biel jest moją tajemnica,

tajemnica skrywaną tam

Głęboko .

Gdzie ty,

jej nie ujrzysz

Oh

Czyż to nie piękne?

Coś co tylko ja zobaczę?

Też masz coś takiego

coś czego nikt iny nie zauważy?

Tak?

To jest nas dwóch.

Niczym złączone serca.

Gnaj!

Dalej.

i Dalej.

i Głębiej.

i Ciemniej.

i Spokojniej.

i Samotniej. Tak.

Samotnie...


piątek, 18 stycznia 2013

"Pianino"



Pusty,przestronny pokój.Otwarte na oścież drzwi prowadzące na wy pielęgnowany ogród,na środku pustego pokoju znajduje się białe, stare pianino. Kiedyś często grywano na nim najpiękniejsze melodie świata .Zręczne delikatne i długie palce jeździły po jego klawiszach,nadając delikatny i przyjemny dla ucha dźwięk... Ale nadeszły cienie... Cienie grały przeraźliwe ,melancholiczne melodie przez które i instrument, i słuchacz cierpiał,acz cienie były bezwzględne,nie mogły zaprzepaścić okazji by dręczyć nas swoimi pazurami i zgrzytem,nie mówiąc już o rodzaju granej przez nich melodii. Bolesna. Dźwięki tego pianina już dawno przestały być słyszalne,ale w środku gdzieś głęboko usłysz jego żałosne jęki.

Teraz gdy już otępiale ciało nic nie usłyszy pianino gra najpiękniejsze dźwięki...

"Koniec"



Popękane niebo oznaczało koniec. Wiedzieliśmy to. Zrujnowane budynki zawalały się powoli,zewsząd słychać było żałosne pojękiwania cierpiących ludzi,niczym dyszenie starca,radio w którym niedawno grała muzyka,szemrało i nadawało fale dodając do nich echo,brzmiało to tak jakby w audycji radiowej kogoś biczowali. Przyjemnie,siedzieć tak na rozłamanej na pół drodze,przypominającej w tej chwili krater,słyszeć bicie zegara zwiastującego kolejne nieszczęście. Co tym razem?Pożar,zawalony budynek?Nie miało być o wiele gorzej.

...Koniec już bliski...

My to wiemy,ale wiemy również że nie mamy dokąd uciec,widać już ten cień. Jego cień. Cień Końca.

Fale radiowe jakby zwariowały nadając w tej chwil dyszenie prezenterów radiowych,jakby pod wodą,jakby ich dusiło. Dźwięki zaczynały się zmieniać były coraz wyższe .Piskliwsze. Raniły uszy zwiastując najgorsze...A może najlepsze?W końcu,koniec byłby tu wybawicielem. Od życia. A na to trzeba sobie naprawdę zasłużyć. Już w zanieczyszczonym powietrzu widać było cienkie białe dymki .Czym one są?A więc są one duszami tych którzy już zmarli,przez chwilą. Przed sekundą. Siedząc na skraju wszystkiego,kiwając się lekko i podśpiewując nieznane sobie pieśni. Musisz czekać aż i Ciebie zabierze Koniec.

19 Stycznia 2013 r. Koniec nadchodzi...

wtorek, 15 stycznia 2013

"Las"


                                   

Bose stopy cicho przemierzały ,ciemny już las. W okół panowała mroczna aura niezbyt sprzyjająca wycieczkom po lesie,ale jednak stopy z chęcią przemierzały dalszy ląd nie zbaczając na szyszki i igiełki wbijające się w nie boleśnie. Oczy widziały las naokoło. Drzewa spowite woalką z mgły co dawało białawe światło i widać było gdzie się znajdujesz,co jakiś czas przez drzewa i wysokie rośliny krzaczaste przebłyskiwało białe światło,nie wiadomo skąd. Nogi idą dość ślamazarnie ,zmęczone,ociężałe. Moje uszy wychwytują szum drzew,ciche chrupotanie, i odgłosy od zgniatanej przez stopy ściółki. Po chwili wychwyciły nieznany dotąd dźwięk,dźwięk wspomnień. Wspomnień nieznanych,ale dało się wychwycić w nich znajome dźwięki. Poruszanie się zardzewiałej huśtawki,pocierane o siebie łańcuchy,trzask pękatego drewna w kominku. Mimo wszystko nie dawały ciepła,były ciemne i oziębłe. Oczy zaobserwowały ruch,w oddali,za drzewami widać było postać .Zjawę. Tak białą że można by było ją pomylić z płatkiem śniegu,poruszającym się naprawdę bardzo szybko. Uszy wychwytują śmiech. Dziecięcy śmiech,jednak nie było w nim radości,jedynie smutek. I przerażenia. Nogi poruszają się coraz szybciej. Głosy słyszalne coraz wyraźniej,śmiech słychać coraz głośniej i coraz...Histeryczniej,jakby śmiechem wołano o pomoc. Oczy zdążyły wychwycić wybuch oślepiającego białego światła. I znów tylko ciemność



16 .Stycznia.2013 rok. Zginęło dziecko w wieku 14 lat ,znaleziono jego ciało poćwiartowane i tak blade jak śnieg,w lesie niedaleko szosy

sobota, 12 stycznia 2013

"Tańcząc w deszczu"

No cóż dzikie to ale to szczegół>..< Poprzednia notka tutaj wstawiona byłą okropna >..,< więc wstawiam to pisane na dość szybko pod wpływem weny .ahhaha. lol

    „Tańcząc w deszczu”

I znowu pada,jak cuuuudownie-moje ciało aż zadrgało z podniecenie że znów będzie mogło wyjść na zachmurzone słońce i zostać „ostrzelonym”przez tysiące lodowatych kropelek spływających na własne ciało. Plecak wylądował w rogu przestronnej szafki włącznie z kurtką i butami. Otworzono drzwi postaci idącej w samej koszulce i spodniach nawet bez butów. Od razu zimny deszcz spowił woalką chłodnej cieczy,lekki uśmiech wstąpił na twarz a ciało samo zaczęło się poruszać,stąpać powoli w stronę parku,ziemia brudziła i raniła zmarznięte stopy a zimny wiatr chłostał wciąż uśmiechnięta przemoczoną i czerwoną już twarz,po pociętych ramionach i dłoniach spływała woda połączona z krwią. Już nic nie miało znaczenia. Puki można ,potrzeba korzystania z deszczu wzmagała się z sekundy na sekundę. Krocząc już po zawiłych ścieżkach parku ,ruchy stawały się coraz lżejsze,coraz rzadziej stopy dotykały ścieżki,nogi same zaczęły biec. Po upływie godziny deszcz przerodził się w śnieg przez wszędzie panujące zimno. Tylko serce było jeszcze gorące. Ciało wymęczone biegiem i poruszaniem się w takiej pogodzie zwolniło i skierowało swoje drogi ku stawu znajdującego się w parku, lekko już zamarzniętego,usiadło na skraju i dotknęło stopami zimnego lodu,przeszył je lekki dreszcz i podniosło się kierując cały swój ciężar na kruchy lód,ciało zapadło się pod wodę i zostało sparaliżowane. I oto wtedy otrząsnęło się z amoku. Tyle że było już za późno.



W 2013 . 15.Stycznia zmorło 14 latnie dziecko topiąc się w stawie.