Brak mi niebieskiego tła.
Wśród czerwieni rozpaczy.
Nie pola to i łąki.
A terytorium wrogi.
Gdzie cios za ciosem idzie.
Gdzie strzelać mi kazano.
Giną tu ludzie .Kobiety i dzieci.
Mężczyźni walczą ,ich ofiary to
śmieci.
Gdzie niebieskie niebo i iskrząca biel
śniegu..?
Zamiast po nim po truchłach i
czerwieni stąpać mi przystało.
Gdzie nasze pola i łąki.
Gdy krew się leje z ran.
Dlaczego zabijać muszę.
Dlaczego nie wiem sam.
To pole walki .Tu śmierć nastała.
Postrzelony ręce w modlitwie układam.
Boże proszę daj mi siły.
Bym zaszczyt dał na próg mej
rodziny.
Wole zginać jako pierwszy.
Niż oglądać masakrę.
Martwe,czy żywe ,w czerwieni całe.
Śniegu już nie widać. Za to dymu
chmarę.
Bąby ,proch, strzelby, lawiny.
Nikt nie użyje tutaj morfiny.
Patologiczny system rodaków.
Co zrobić mam. Co mi przyszło na to?
Pozwól rośliną kwitnąc ,po to by je
ściąć.
Pozwól zwierzętą wyrosnąć. By na
rzeź posłać.
Czy dlatego nasza ziemia dała tyle
wojen?
Boże. Proszę. Odpowiedz.
Oj, młody pisarz... x3
OdpowiedzUsuńNa wojnie nie byłeś, a o takich rzeczach piszesz... mimo to podziwiam. Bardzo fajne ^^
Mrówka ~
Obejrzyj "Napole "A sama zaczniesz tak pisac XD
OdpowiedzUsuń