Jej świadomość umarła ,lecz
wyobraźnia wciąż nie zmarła. Więc Alicja choć nie żywa .Głupia
mała niewyżyta. W net do przygód już przybyła. Białego królika
przecie niezwykłe zawyła,gdy ten z przestrachem spłoszony uciekł
w jej nieznane. Zerwała się na równe nogi. Za królikiem szmat tej
drogi. I do dziury wtedy wpadła. Jak latać chciała tak latała.
Wirowała wśród korzeni coraz mniej widząc zieleni. Alicja czerń
dostrzegać zaczęła,Aż się z ziemi nie zwinęła. I w przestrodze
ku nieznanej szukać królika w tej sukience wyuzdanej. Tak znalazła
się w ogrodzie. Krzycząc głośno „Kocie!Kocie!”Czemu kocie
woła srogie?Bo to wdzianko ma ubogie. Widok kota jej się stawił
kłaniając się i wyznanie prawił..
„Oh Alicja to jest przecie. Cóż
ja pomóc,mam ci dziecię?
Ta zlękniona małym stworem. Weszła
tym drugim otworem
Przed nią drzwi się ukazały ,lecz po
chwili pokazały.
„Wielkim przejść nie damy. Małe
rzeczy,przepuszczamy.”Jak pisały tak zrobiły. W net te drzwi się
pomniejszyły.
Bezradnie Alicja znów kota przywołała.
Tak się przy tym rozszlochała ,że ten kot co zwykle srogi dał jej
nogi ,potem rogi. Pstryknął jeszcze palcami,a z tych rzeczy fiolka
zjawiła się z czarami. Nic nie myśląc otworzyła ją palcami i
wypiła dużymi haustami. Tak Alicja jeszcze mniejsza była. Bo to
fiolka ja zmniejszyła. Do drzwiczek podeszła. Bez wahania przez nie
przeszła...To za nimi ujrzała .Było tak niezwykłe że uta
rozdziawiła. I w net się powiększyła.
”Wszędzie czerwień!”Tak się
zlękła. A gorąco było ,aż uklękła.
”Przecie to są drzwi do
piekła” Mała Alicja tej myśli się zrzekła.