Krzyk wyrwał się z mojego gardła
kiedy ujrzałam cie krwawiącego na podłodze z nożem do papieru.
Przerażenie w oczach ,a jednocześnie
ten uśmiech zadowolenia.
Wreszcie się uwolnię.
Mimowolnie się zaśmiałam i
załzawionymi oczami spojrzałam na twoją wykrzywioną w agonii
twarz. Z mściwym uśmieszkiem przydeptałam krocze które tak często
było we mnie.
Byłam gwałcona i poniżana ,ale teraz
.To ty wykrwawiasz się przede mną.
Jakie to wspaniałe. Znów się
zaśmiałam i sięgnęłam lekko drżącą dłonią po telefon.
Powoli wystukałam numer.
-H-halo..?Pogotowie..?Właśnie widzę
mojego oczyma leżącego na podłodze...O-on krwawi,ma w dłoni n-nóż
.Błagam pomóżcie- zdarzyłam rzucić,zanim nie zaniosłam się
udawanym szlochem. Kazano mi jeszcze podać swój adres i już
czekałam z satysfakcja, dziękując w duchu za talent aktorski.
Heh...
Zabił się skurwysyn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz