Zgrzybiałe ,ciemne,zimne,mokre pomieszczenie,Dobrze oświetlone światłem dziennym.Ruiny zamku.Wszędzie biel.Na ścianach.Ale za to anielskie skrzydła powoli blakły.Ciche łkanie można porównywać nawet do,śpiewu.Tak piękny głos.W tak pięknym ciele.Nadal było piękne.Mimo licznych ran i ubrudzeń czerwienią.Porcelanowe ciałko,porcelanowa twarzyczka,wykrzywiona w delikatnym uśmiechu pełnym żalu.Przebite ramiona, nogi i skrzydła wbite były z podłogę i ściany.Już prawie puste, błękitne niczym czyste niebo oczy.Już nie do końca biała przedarta w kilku miejscach suknia.Białe włosy spływające kaskadami loków na jej delikatne ciałko.
Umierający anioł.Nie zapłacze,Nie piśnie ani słówkiem.Bo wie że w cierpieniu łączy się z tym kogo kocha,A kim jest ten ktoś tego nie wiemy,Acz w uśmiechu widać, bezgraniczna miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz